Urlop potrafi zestresować bardziej niż praca

Dla wielu osób urlop to synonim odpoczynku. Ale dla innych to czas napięcia, poczucia winy, presji i emocjonalnego chaosu. Skąd ten paradoks? Dlaczego wyjazd, który ma nas zrelaksować, bywa jednym z najbardziej stresujących momentów roku?


Przedurlopowa spirala napięcia - tak można podsumować to, co mimowolnie pojawia się zanim znajdziemy się w wymarzonym wakacyjnym miejscu. Pakowanie, planowanie, niedokończone sprawy w pracy, oczekiwania innych, rezerwacje, dzieci, walizki, pogoda, testy (jeśli są wymagane tam, gdzie jedziemy), ubezpieczenia, loty. To wszystko składa się na napięcie, które kumuluje się tuż przed wyjazdem. I czasem zostaje z nami jeszcze długo po starcie samolotu.

I niezależnie od wszystkiego pojawiają się również wysokie oczekiwania i scenariusze w głowie związane z wyjazdem. „Ten wyjazd musi być idealny, bo na niego czekaliśmy cały rok”. „Musimy zobaczyć wszystko”. „Nie mogę być zmęczony, przecież odpoczywam”. „Wszyscy muszą być zadowoleni”. Znasz te hasła? Z pewnością. Zwłaszcza te ostatnie oczekiwanie potrafi naprawdę mocno dać się we znaki, bo tworzy sztuczną presję i pozbawia szansy na prawdziwy relaks.

Do tego nowe miejsca to nowe emocje. Zmiana otoczenia może być wyzwalająca, ale też trudna. Obcość miejsca, inny rytm, brak rutyny, niepewność, inna kultura, dużo obcych ludzi, tłok czy klimat – to wszystko może aktywować stres, nawet jeśli jesteśmy na "wczasach".

A co można zrobić? Hmmm, dobre pytanie, na które tak naprawdę może być niezliczona ilość odpowiedzi. Ja mam kilka sprawdzonych na sobie i świetnie działających przez lata elementów, które pomagają.

Przede wszystkim opuszczam poprzeczkę. W końcu urlop nie musi być idealny, nie musi być instagramowy. Wystarczy, że będzie mój, a dokładniej - nasz.

Zawsze przed wyjazdem rezerwuję sobie kilka godzin tylko dla siebie (nie na pakowanie!). W moim przypadku to głównie siłownia i sauna. Na siłowni zakładam słuchawki na uszy i przyjemnie się męczę, a na saunie zwyczajnie odpływam w ciszy i spokoju.

Kiedyś chciałem, aby każda wolna chwila była zaplanowana, bo wydawało mi się, że to będzie naprawdę dobre rozwiązanie. Nic bardziej mylnego. Każdy poślizg lub niedociągnięcie (istniejące tylko w mojej głowie) powodowały złość i frustrację, a w rezultacie - zepsuty wypoczynek. W końcu dorosłem do tego, żeby nie planować każdej godziny. Szkoda, że tak późno. Zostawiłem dużo przestrzeni na luz i zmianę i to świetnie zadziałało.

Psychologia pokazuje, że wypoczynek to nie tylko destynacja, ale stan wewnętrzny. Można być na Karaibach, Malediwach czy innych pięknych okolicznościach przyrody i nie odpocząć wcale. Jednocześnie można zostać w domu i doskonale się zregenerować. Bo bardzo ważne jest tutaj aby zamiast planować idealny wyjazd, zaplanować dobrą relację ze sobą i bliskimi.